...

...
...
" Czas przyszedł - poznałem Tatry. Góry wysokie i piękne. (...)

Stały się dla mnie objawieniem, deską ratunku dla udręczonej

zwątpieniami duszy."

Mariusz Zaruski

poniedziałek, 25 lipca 2011

Piękno zaklęte w Toskanii


            Słyszę Włochy, myślę Rzym. Słyszę Toskania, myślę Krzywa Wieża w Pizie, Fibonacci Leonardo, Nicollo Machiavelli, Pierro della Francesca, Leonardo da Vinci, czy Dante Alighieri. Ta niezwykła i niepowtarzalna włoska prowincja łączy w sobie czar niezliczonych zabytków, zapierających dech w piesiach widoków, wyjątkowej atmosfery sprzyjającej rozkwicie miłości. Każdy bez wyjątku jest w stanie znaleźć coś dla siebie. Zaczynając od zwiedzania okolic, a kończąc na wspinaczkach górskich, czy leżeniu na plaży.
            Będąc w takim miejscu można zapomnieć o całej rzeczywistości, którą zostawiło się daleko za sobą. Teraz, gdy żyje się z dnia na dzień, bez konkretnych planów, odkrywam piękną prostotę życia. Właśnie w niej się zakochuję i doceniam wszystko wokół. Tą zwyczajną radość, spokój wewnętrzny i przede wszystkim bezwarunkową miłość do bliźniego. Od pierwszego dnia, nigdzie już się nie spieszę, cieszę się codziennością, ale przede wszystkim cieszę się banalnym rytmem dnia.
            Pierwszym miejscem wpadającym mi do głowy to Siena. Gdyby nie tętniące w Sienie życie, można by to miasto nazwać jednym wielkim muzeum. A to ze względu na niesamowitą ilość pochodzących ze średniowiecza zabytków, zachowanych w stanie wręcz idealnym. Dzięki nim miasto to jest najlepiej zachowanym kompleksem urbanistycznym świata, które jak żadne inne miejsce przenosi odwiedzających prosto w XIV wiek.  Poza tym, Siena jest szalenie wygodnym z punktu widzenia turystyki miejscem - o krótki lot montypythonowskiej "jaskółki obciążonej orzechem kokosowym" znajdują się Florencja czy Livorno, jak również wspaniałe, gorące Wyspy Toskańskie i ich fantastyczne plaże. Zaraz obok jest też Piza i Rzym.
            Spacerując po wybrukowanej kostce na Piazza del Campo, czując zapach legendarnych makaronów, nieśmiertelnej pizzy, dań ze świeżych ryb i owoców morza, a wszystko to w filmowej scenerii, przenoszę się do krainy baśni. Wydaje mi się, że jestem białowłosą księżniczką, która przybyła z dalekich stron. Czując nagły powiew wiatru, który niesie ze sobą zapach róż mam wrażenie, że za moment zza wąskiej dróżki przybędzie rycerz na koniu i odda mi swoje serce. Niestety tak kończą się tylko historie filmowe, bo prawdziwe życie to droga wyścielona różami, które niestety posiadają kolce.
            Mieć przy sobie bliską osobę, z którą można dzielić smutek i szczęście to pragnienie każdego na Ziemi. Spotkać osobę i spojrzeć jej w oczy dłużej niż 10 sekund i zrozumieć, że to jest TO. Cel, który bez ingerencji sił wyższych nie spotka mnie. Kieruję się naiwną wiarą, że mnie się uda pogodzić wszystkie żywioły. Umiem dzielić swoje życie między wszystkie rzeczy ważne, a sprawy serca na pewno do nich należą. Zakochać się bez opamiętania i zrozumieć to dopiero na łożu śmierci…to dopiero byłaby historia…
Pozdrawiam:)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz